Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama reklama FFCL
Reklama baner reklamowy

Od kwiatów do odpadów – moja droga w biznesie cz. I

„Na początku był chaos” – tak można byłoby scharakteryzować otoczenie, w jakim wchodziłem w biznes i dorosłe życie jednocześnie. KRZYSZTOF RDEST o sobie. Krzysztof Rdest – lat 57, przedsiębiorca, mieszkający w Żyrardowie. Właściciel spółki akcyjnej, żonaty. Żona Agnieszka współprowadzi firmę. Córka Małgorzata absolwentka dziennikarstwa na UJ w Krakowie, wiceprezes spółki.
Od kwiatów do odpadów – moja droga w biznesie cz. I

„Na początku był chaos” – tak można byłoby scharakteryzować otoczenie, w jakim wchodziłem w biznes i dorosłe życie jednocześnie. W radiu leciało „Wind of change” zespołu Scorpions, Telewizja Polska uchylała nieśmiało kurtynę i w programie „Bliżej świata” pokazywała jak ten świat naprawdę wygląda poza Blokiem Wschodnim, a na moich oczach socjalizm w mojej ojczyźnie walił się w gruzy. Wiatr zmian naprawdę było czuć i to nie jest przenośnia. Był rok 1989, a ja miałem 22 lata. Przebój Scorpionsów stał się symbolem przemian w Europie, ale w moim życiu prywatnym to Fancy i jego „Flames of love” był symbolem tego pamiętnego roku. Płomienie miłości osiągnęły apogeum i z moją narzeczoną Agnieszką stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Było tak, jak być powinno: z białą suknią, z chlebem i solą i z zabawą do białego rana. Dzień później zaczęło się dorosłe życie, w pełnym tego słowa znaczeniu. Trzeba było zacząć zarabiać na utrzymanie, a tymczasem zrujnowana gospodarka nie miała nam nic do zaoferowania. Była w nas jednak nadzieja. Każdy chciał spróbować kapitalizmu. W masowej wyobraźni, każdy sklep miał wkrótce stać się Pewexem, z tą różnicą, że teraz miałby być dostępny dla każdego. Urzeczywistnienie dotychczasowych marzeń takich jak: woda Old Spice, czekolada Milka czy jeansy Rifle, to była w tamtym czasie nasza ziemia obiecana. Miałem już wtedy pewne doświadczenia w „handlu zagranicznym”. Ówczesny „jedwabny szlak” wyznaczały takie miasta jak Berlin Zachodni, Budapeszt, Subotica i Stambuł. Każdy Polak po 50-tce wie o czym mówię.

Na bazie tych doświadczeń handlowych, postanowiliśmy z żoną zająć się właśnie handlem. Ponieważ Agnieszka lubiła kwiaty i robiła z nich piękne kompozycje, padło na kwiaciarnię. Kwiaciarnia VIOLA przy 1 Maja 38 rozpoczęła swoją działalność w 1990 roku. Zaopatrzenie w kwiaty robiliśmy na giełdzie, na którą aby dostać dobry towar, należało jechać już w nocy i faktycznie trzeba było tą noc poświęcić. Jeździliśmy tam razem z żoną starym maluchem. Ten mały samochód – legenda PRL-u – był naszym schronieniem w zimną noc spędzaną na giełdzie, a jednocześnie bardzo pakownym samochodem dostawczym. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, ile wtedy udawało się do tego samochodu upchnąć. Kwiaty wspólnie z żoną kupowaliśmy i wspólnie z żoną sprzedawaliśmy. Przez dwa lata byłem równoprawnym z moją żoną kwiaciarzem. Robiłem bukiety i stałem za ladą. Dzisiaj kwiaciarnie mogą tylko marzyć o takich czasach, jakie były wtedy. Przy szczególnych okazjach, kolejka po kwiaty ustawiała się aż do kina Słońce! Biznes szedł dobrze. Po Warszawie spacerował były prezydent USA Ronald Regan, a my uwierzyliśmy w kapitalizm. Wierzyliśmy, że jeżeli tylko nie zabraknie nam inicjatywy, to możemy osiągnąć wszystko.

Po pewnym czasie, spędzonym za ladą w kwiaciarni, aby całkiem nie zniewieścieć, postanowiłem wzbogacić nasz domowy budżet dodatkowymi dochodami. Na drugą zmianę zostałem taksówkarzem. Jeździłem już wtedy Polonezem, numer boczny 19. Wtedy też po raz pierwszy, stało się o mnie głośno w Żyrardowie: byłem najmłodszym kierowcą taksówki. Ta sława miała swoją cenę. Starsi koledzy robili mi różne kawały, ciężko mnie nie raz doświadczając. Nigdy nie zapomnę sytuacji, kiedy zimą wykorzystując to, że usnąłem w samochodzie na postoju, poleli mi szyby wodą i poprzyklejali na nich gazety. Proszę sobie wyobrazić, czego dokonał mróz, 
a z czym ja później musiałem się zmierzyć! Z czasem zostałem zaakceptowany (wkupne zadziałało) 
i mogłem już spokojnie wykonywać nowy zawód.

W 1991 roku przyszedł czas, na pierwszy z żoną urlop nad morzem. W upalne lato jakie wtedy mieliśmy, wylądowaliśmy na gdyńskiej plaży. Ten pobyt, poza poparzeniem słonecznym, przyniósł także pomysł na nowy biznes. Otóż wszyscy w drodze na plażę, zajadali się popcornem. Dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale u nas w centrum Polski, popcorn pojawiał się tylko przy okazji wielkich imprez masowych. Szybko kupiliśmy maszynę do popcornu i najpierw sprzedawaliśmy go przed kwiaciarnią, a później na rynku. Popyt był tak duży, że to właśnie sprzedaż popcornu uczyniła ze mnie pracodawcę. W 1992 roku zatrudniłem Piotra, swojego pierwszego pracownika. Za zarobione pieniądze kupiłem Żuka - blaszaka i razem z Piotrem i maszyną do popcornu zjeździliśmy całą Polskę. Na targowiskach rodziło się disco polo – wtedy jeszcze nazywane „muzyką chodnikową”, a my byliśmy królami prażonej kukurydzy. Biznes szedł tak dobrze, że zaczęliśmy uprażony wcześniej popcorn, konfekcjonować i rozwozić do sklepów, a później także do hurtowni. Do konfekcjonowania zatrudniłem kolejne 3 osoby. Nie kończąc żadnej szkoły w tym kierunku, wykazałem się w tamtym czasie pewną intuicją marketingową. Zorganizowałem pierwszy konkurs dla kupujących mój produkt. Każdy kto uzbierał 10 metek z paczek popcornu, otrzymywał kasetę z przebojami. Jako ciekawostkę powiem, że w Zieleniaku na Wschodzie, ciągle wisi moja naklejka „Popcorn jest tutaj”, a maszyna do popcornu już w innych rękach, nadal daje utrzymanie. Na festynie z okazji Dnia Dziecka, będzie można spróbować prażonej kukurydzy właśnie z tej maszyny. Mój pierwszy pracownik Piotr wciąż ze mną pracuje. Dzisiaj już razem z dorosłym synem.

Nasze wspólne wizyty w sklepach i hurtowniach, zaowocowały kolejnym pomysłem na biznes. Przyszedł czas na duże interesy, duże pieniądze, ale i duże ryzyko. Ale o tym w następnej części opowieści.


Podziel się

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: strony-internetowe.radom.plTreść komentarza: superData dodania komentarza: 25.04.2025, 00:46Źródło komentarza: BLIŻEJ KULTURY (odc. 157)Autor komentarza: AdamTreść komentarza: Uważam, że największe szanse na wygranie 69. Konkursu Piosenki Eurowizji w Bazylei w Szwajcarii ma Albania, Australia, Chorwacja, Czechy, Islandia, Niemcy,Data dodania komentarza: 20.04.2025, 16:28Źródło komentarza: Faworyci do wygrania Eurowizji 2025! - BonTonacjaAutor komentarza: zeciaTreść komentarza: Wtargnięcie na posesję to bezprawne wejście na prywatny teren, karane na podstawie art. 193 KK. Obejmuje przekroczenie granicy lub pozostanie mimo wezwania do wyjścia. Właściciel może wezwać policję, która ukara sprawcę mandatem (do 500 zł) lub skieruje sprawę do sądu (grzywna, ograniczenie wolności). Dokumentacja, np. nagrania, jest kluczowa. W obronie koniecznej można użyć siły, ale tylko w granicach rozsądku. Tablice ostrzegawcze i monitoring zmniejszają ryzyko wtargnięć. Właściciel powinien działać zgodnie z prawem, unikając nadmiernej reakcji, by nie narazić się na konsekwencje. Skuteczna ochrona to prewencja i szybkie zgłoszenie na policję. https://www.nowin.pl/2024/01/11/czym-jest-wtargniecie-na-posesje-jak-wlasciciel-moze-sie-bronic/Data dodania komentarza: 16.04.2025, 15:57Źródło komentarza: Czym właściwie jest teren prywatny i jak zadbać o jego zabezpieczenie?Autor komentarza: Z podziwem i miłością - Marysia :)Treść komentarza: Ola jest cudowną artystką, ale też wspaniałą, ciepłą i pełną spokoju osobą. Miałam przyjemność poznać ją osobiście — powiedziałabym nawet, że bardzo dobrze, bo jestem jej młodszą siostrą. Niesamowite jest obserwować, jak bardzo się rozwinęła i jak ogromne postępy nieustannie robi. Widziałam, jak podczas pandemii zaczynała swoją przygodę z malarstwem, i wiem, że wkłada w to całe swoje serce — i to jest piękne. Jest szczera w tym, co robi, co sprawia, że jej sztuka jest tak wartościowa. Spokój i piękno bijące z jej duszy idealnie współgrają z jej twórczością. Jestem z niej dumna i niesamowicie mnie wzrusza. Każdy etap, przez który przechodzi, i sposób, w jaki to robi, jest dla mnie ogromną inspiracją.Data dodania komentarza: 11.04.2025, 23:29Źródło komentarza: Gość Radia Bon Ton - Aleksandra Krawczuk vel Walczuk (malarka)Autor komentarza: infantylna autorkaTreść komentarza: Infantylne pytania.Data dodania komentarza: 10.04.2025, 13:55Źródło komentarza: Miasto Na Fali - odc. 143.
Reklama
ReklamaAdvertisement
Reklama
test